
Z ogromną niecierpliwością czekałam na ten wyjazd. Czułam wewnątrz siebie wielką potrzebę oderwania się na chwilę od rzeczywistości i po prostu naładowania baterii! Zapowiadało się cudownie.. loty w mega okazyjnej cenie, nowiutkie auto na cały okres pobytu i piękny apartament w prywatnym kompleksie z basenem. Nic więc dziwnego, że żadne z nas nie kryło ekscytacji, gdy wsiadaliśmy do samolotu, gotowi na nową przygodę! Dobre humory nie opuszczały nas aż do chwili, gdy zaparkowaliśmy samochód pod mieszkaniem i wykonałam telefon do agenta, obsługującego nieruchomość, którą zarezerwowaliśmy...

Zawsze w podróży korzystam z Airbnb - nigdy się nie zawiodłam i zawsze udawało mi się znaleźć super nocleg w naprawdę niskich cenach! Tym razem też postawiłam na ten serwis, dzięki czemu mieliśmy mega standard za grosze (porównując z cenami hoteli na Cyprze). Kontaktowałam się bezpośrednio z właścicielem i to z nim potwierdzałam naszą rezerwację - wszystko to było udokumentowane na Airbnb i opłacone kilka tygodni przed naszym przyjazdem. Właściciel, jak się okazało, zlecił obsługę apartamentu agencji i to właśnie z nimi miałam się kontaktować na miejscu.
Po przylocie wykonałam telefon. Umówiłam się z agentem, że spotkamy się przed kompleksem, by odebrać nasze klucze do mieszkania. O godzinie 22 z minutami pojawiamy się na miejscu, dostaję telefon od agenta, że... on jednak nic nie wie o naszej rezerwacji, że nie może przekazać nam kluczy ani pomóc w żaden inny sposób. Zaczęłam na spokojnie mu tłumaczyć, że wszystko jest opłacone, że mogę wysłać potwierdzenie, skriny, wszystko. George był jednak nieugięty i nie wykazywał żadnej chęci, by się dogadać więc po 20 minutach uznałam tę rozmowę za bezcelową i przerwałam połączenie.
Jest późno, jesteśmy zmęczeni podróżą,
nie mamy internetu i w dodatku nie mamy gdzie spać.
Niezbyt fortunny początek wyczekiwanych wakacji. Postanowiłam powiadomić Airbnb o zaistniałej sytuacji i, na szczęście, nie zawiodłam się! Bardzo miła i pomocna pani z Filadelfii przeprowadziła ze mną szczegółową i długą rozmowę na temat incydentu a na koniec sprawdziła nam dostępne miejsca w najbliższych hotelach. Dzięki temu tej nocy mieliśmy gdzie spać - pierwszą noc spędziliśmy w 4* hotelu, dodatkowo z pysznym śniadaniem! Serwis zobligował się pokryć koszty w wysokości $200/noc przez dwie noce, dzięki czemu mieliśmy czas na spokojne rozwiązanie sytuacji lub poszukanie innego zakwaterowania na kolejne 9 nocy.

Tej nocy praktycznie nie zmrużyłam oka, byłam zestresowana i zdeterminowana, by znaleźć rozwiązanie. Na szczęście po wielu próbach, udało mi się skontaktować z właścicielem apartamentu a następnie z agentem. Następnego dnia rano w końcu udało im się dogadać i o 12:00 mogliśmy odebrać klucze! Oczywiście agent uniknął bezpośredniego spotkania z nami i ów klucz zostawił w zamykanym na kod boxie.
Ta sytuacja dużo nas nauczyła- przede wszystkim zachowania zimnej krwi w kryzysowej sytuacji kilka tysięcy kilometrów od domu. Wszystko skończyło się dobrze (również dla naszego portfela, choć wciąż ubiegamy się o zwrot połowy kosztów rezerwacji), ale nawet nie chcę myśleć, co by było, gdybyśmy nie mieli auta i żadne z nas nie umiałoby mówić po angielsku... Zostalibyśmy na pastwę losu, z dala od domu i ciężkimi bagażami, pod gołym niebem. Ugh!



Bonprix sukienka
Bonprix sandałki
Korzystaliście kiedyś z usług Airbnb?
16 komentarze
o kurcze.. dobrze że znaleźli Wam zastępczy nocleg!! kurczę ja jestem panikarą więc już bym wyszła z siebie ze 3 razy :D
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, nie wiem co zrobilibyśmy bez wsparcia serwisu :)
Usuńooo jeju współczuje takiej sytuacji <3
OdpowiedzUsuńzapraszam
mój blog |KLIK|
Historia rodem jak z filmu
OdpowiedzUsuńDobrze że zakończona szczęśliwie
https://popiolkova.blogspot.com/?m=1
Wakacje z przygodami! :o Swoją drogą- podziwiam Cię, w takiej sytuacji ja bym usiadła i płakała, a Ty dzwoniłaś, załatwiałaś, podziwiam! :)
OdpowiedzUsuńI zdjęcia super, warto było! :)
Tak naprawdę nikt nie wie, jaki jest silny, dopóki bycie silnym to nie jedyny wybór jaki ma :D Dziękuję kochana <3
UsuńPodziwiam, ja to bym chyba spanikowała :D Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło i nie musieliście spać pod gołym niebem :D
OdpowiedzUsuńOj tak, całe szczęście, że wyszliśmy z tego obronną ręką :)
Usuńchciałabym gdzieś wyjechać, jednak ten rok spędziliśmy bez zagraicznych wojaży z powodu ciazy :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mój blog parentingowy
Nigdy nie korzystałam z tej strony, ale myślę, że w takiej sytuacji mogłabym spanikować. Masz rację, że angielski w takim momencie naprawdę ratuje życie. Całe szczęście, że wszystko dobrze się skończyło :)
OdpowiedzUsuńMój blog-klik
Ojej, to rzeczywiście niefajnie zaczęły się wakacje.. CzŁowiek jedzie by wypocząć, a tu się denerwuje.. Dobrze,że wszystko się skończyło pozytywnie :)
OdpowiedzUsuńSandicious
Cóż, ważne że udało się załatwić nocleg :D
OdpowiedzUsuńZapraszam: https://dizzyfashion1.blogspot.com
Ale cudowne zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńhttp://klaudencja.blogspot.com/
Piękne zdjęcia wplecione w historie, która trzymała mnie w napięciu. Dobrze, że wszystko się super skończyło.
OdpowiedzUsuńJakim aparatem robione były zdjęcia? Są cudne!
Fajne fotki. Dobrze, że udało Wam się coś znaleźć. Pozdrawiam jusinx.blogspot.com.
OdpowiedzUsuńJeju, ale przygoda. Trochę nieciekawie zaczął się ten wyjazd, ale całe szczęście, że udało się to jakoś rozwiązać. CUdowne zdjęcia. :D
OdpowiedzUsuńMÓJ BLOG
Każdy komentarz jest motywacją do dalszego pisania!
Jeżeli blog Ci się podoba, to zaobserwuj, a jeśli spodoba mi się Twój- na pewno odwdzięczę się tym samym :)