Nieczęsto z moich słów padają słowa, że uwielbiam miasto, w którym mieszkam. Jeśli jednak już się to zdarza to albo jestem pod wpływem jakieś magicznej siły entuzjazmu albo..jest Boże Ciało!
Poważnie, kocham ten czas, gdy ta maleńka mieścina na jeden dzień zamienia się w tętniące życiem miejsce, w którym na każdym kroku spotyka się mnóstwo turystów z całej Polski, a nawet Europy (światowo, a co!). Z każdej restauracji "wylewają się" ludzie, a do karuzel stoją kolejki długości pasa startowego na warszawskim Okęciu. Taka atmosfera mnie uskrzydla- tłumy, hałas i zgiełk charakterystyczny dla dużych miast dodają mi energii. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji tego poczuć, gorąco zapraszam na bezapelacyjnie najlepsze obchody Bożego Ciała w Polsce- do Łowicza!
Jak to stare mądre przysłowie głosi- wszystko, co dobre, szybko się kończy. Ano szybko! Dzisiaj plac wczorajszej rozrywki opustoszał do połowy, a ludzie się pochowali i karuzele świeciły pustkami.
Czyli..back to reality.

Dzisiaj listonosz przyniósł mi niespodziankę w postaci trzech paczek. Zawierały, jak już pewnie się domyślacie, coś co dziewczyna lubi najbardziej- ciuchy! Wszystkie rzeczy są cudowne i idealnie leżą, a do tego nie mają koloru czarnego. W końcu postanowiłam się przełamać i zamówić ubrania idealne na nachodzącą porę roku, czyli mieszanka kolorów. Jeden z takich "eksperymentów" w postaci bardzo wygodnego i barwnego kombinezonu możecie zobaczyć na zdjęciach :) Już teraz mogę powiedzieć, że będzie to jeden z moich faworytów na lato.

photos Dominik Siejka